Alarm przeciwlotniczy na Ukrainie. Eksplozje w Kijowie
Alarm na Ukrainie ogłoszono w związku z poderwaniem się 14 rosyjskich bombowców: 10 bombowców strategicznych Tu-95 oraz czterech bombowców typu Tu-22 – przekazał w czwartek rano portal rp.pl.
Około godz. 04:00 w nocy pojawiły się doniesienia o eksplozjach w obwodzie kijowskim, w tym w samym Kijowie. Wybuchy były także słyszane w obwodzie chmielnickim w zachodniej części kraju.
Eksplozje w dwóch dzielnicach Kijowa
We wpisie na komunikatorze internetowym Telegram mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko poinformował o nocnych eksplozjach w dwóch dzielnicach Kijowa. W mieście doszło m.in. do pożaru garaży, wywołanego szczątkami spadającej rakiety. Kliczko przekazał, że na razie nie ma doniesień o ofiarach ani rannych w ataku.
Szef Kijowskiej Miejskiej Administracji Wojskowej Serhij Popko potwierdził na Telegramie, że w ukraińskiej stolicy doszło do pożaru budynków niemieszkalnych, ale nie ma informacji o ofiarach.
Rosyjskie ataki na terytorium Ukrainy
W ostatnich tygodniach Rosjanie znacznie zwiększyli liczbę i częstotliwość nalotów na Ukrainę. Podczas ataku w nocy 16 maja rosyjskie wojsko użyło pocisków Dagger, Kalibr oraz kilku innych. Wszystkie zostały zestrzelone przez pociski przeciwlotnicze. Ukraińskie media poinformowały, że państwo-agresor wydało na ten atak prawie 120 mln dolarów. Zgodnie z doniesieniami, jeden pocisk Kalibr kosztuje 6,5 mln dolarów, a cała salwa tych rakiet z 16 maja kosztowała Federację Rosyjską 58,5 mln dolarów.
Według amerykańskich urzędników, Rosja używa masowych nalotów na Ukrainę, aby zmusić Kijów do opóźnienia długo oczekiwanej kontrofensywy. Jednocześnie Amerykanie uważają, że na takich atakach może nawet skorzystać Ukraina, ponieważ Rosja zużywa swoje ograniczone rezerwy pocisków o wysokiej precyzji.